Toruń, jedno z najstarszych miast Polski, którego piękny
zespół staromiejski wpisany jest na Listę Kulturowego Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Miasto wyjątkowej historii, Kopernika i słynnych pierników W takim właśnie mieście my, zwykli zjadacze chleba, mieliśmy się zmierzyć z królewskim dystansem 42 km w dniu 26 października 2014 r. Na starcie z DOGOŃ GRODZISK MAZ stanąłem wspólnie z Rafałem Grzeszakim a nasze rodziny zagrzewały nas do boju. Było chłodno i pochmurno ale ubrany w dwie koszulki nie marzłem. Pierwsze kilometry trasy prowadziły przez rynek i miasto. Aż nogi same niosą gdy widzisz tak ładne miasto a do tego uroku dodaje dzieląca je na dwie połowy Wisła... Sielankę zakłóciło wyjście słońca które wprawdzie dało radość ale zagrzało organizm do granic. Już nie czułem się tak pewnie- koniec sezonu , piąty maraton w tym roku czyli bieg na oparach. Na szczęście słońce zaszło i znowu biegło się nieźle. Trasa do biegania bardzo dobra , plaska , nieliczne podbiegi , częściowo ścieżką rowerową przy lesie i przez okoliczne wioski. I już meta zorganizowana na miejskim stadionie. Jednak wpadanie na metę na stadionie to nie to samo co na ulicy. Jest super witają nas kibice , spiker zapowiada wbiegających. Obaj z Rafałem kończymy bieg z dobrymi czasami przecząc zasadzie, że na koniec sezonu nie da się pobiec dobrze. Po biegu można skorzystać z masaży i oczywiście są posiłki regeneracyjne pod namiotami i to na bogato, bez skąpstwa. Bieg ukończyło 627 uczestników. Reasumując, Maraton Toruński to impreza bardzo dobrze zorganizowana, nie odbiegająca od najlepszych ale urokliwością widoków miasta tylko Kraków jej dorównuje. |
Opracowanie: Sylwester Zwierzchowski